sobota, 20 września 2014

Twenty Two

*Notka pod rozdziałem!

Poczułem ciepłe ciało,które leżało na mnie. Nie przypominałem sobie nic z wczorajszej nocy.Nie otwierając oczu przytuliłem bardziej ciało do mnie,zgadując że to Julia.
-Justy-jęknęła.
Justy? Julia nigdy tak do mnie nie mówiła...Japierdole.
Otworzyłem swoje zaspane oczy i przez to co zobaczyłem... a raczej zrobiłem wywołało u mnie zawrót głowy.
-C-co my tu kurwa robimy?-syknąłem spychając z siebie dziewczynę i nie zważałem na to,że Sam spadła na podłogę mojego samochodu.Pośpiesznie ubrałem się po czym wysiadłem z samochodu zapalając papierosa i sprawdzając która godzina-7 rano.
Spojrzałem do środka samochodu,zauważając jeszcze nagą Sam,która przygryzała wargę i kręciła pasmo włosów na palcu.Dziwka.
-Ubieraj się i wypierdalaj!-warknąłem na dziewczynę wyrzucając spalonego papierosa na ziemię.
-Jak to?-szepnęła.
-Nie wiem jak to się stało,że wylądowałem z tobą w łóżku...a raczej na tyłach mojego samochodu nie myślałem racjonalnie pod wpływem narkotyków ale-wskazałem na nią palcem-piśniesz komuś słówko zabije cię,jasne?
Dziewczyna spojrzała w moje oczy i pochyliła się aby musnąć moje wargi.
-Wynoś się powiedziałem!-krzyknąłem odsuwając się od niej.
-Daj mi się chociaż ubrać!-syknęła.
Znów do niej podszedłem i złapałem ją za ramie wyciągając ją z samochodu.Nie obchodziło mnie,że byliśmy na jakimś poboczu i,że dziwka była naga.
-Jesteś pierdolniętym dupkiem!-krzyknęła zakładając na siebie szybko ubrania.
Zaśmiałem się łobuzerko.
-Po co się ubierasz? Daj komuś dupy i podwiezie cię do domu.
W sekundzie jej dłoń znalazła się na moim policzku. Poczułem lekkie pieczenie.
-Na twoim miejscu bym tego żałował-posłałem jej blady uśmiech i odsunąłem się od niej wchodząc do samochodu. Zatrzasnąłem drzwi i odpaliłem silnik.
-Co ty robisz?-krzyknęła-Nawet nie wiem gdzie jestem,zawieź mnie do domu!
-Karma jest suką,skarbie-puściłem jej oczko.
-Pożałujesz tego,Bieber! Jesteś największym skurwysynem jakiegokolwiek spotkałam!-wrzeszczała.
Pomachałem jej i po prostu odjechałem. Zostawiłem dziwkę na jakimś pieprzonym poboczu blisko lasu i szczerze? Nie dbałem o to czy ktoś ją  zgwałci czy odwiezie do domu. To przez nią zdradziłem Julię. To ona zachowywała się jak dziwka i trudno było jej nie przelecieć.
Kochałem Julię i gdybym nie był zjarany nie zrobiłbym tego. Nie mogę jej powiedzieć,że ją zdradziłem bo odejdzie ode mnie. A tego oczywiście nie chce.Jedyne co muszę zrobić to modlić się,żeby ta dziwka nic jej nie powiedziała.

Julia

-Kochanie co ty na to,żebym przyjechała dziś po ciebie i urządzimy sobie dzień matka-córka?-spytała rozpromieniona mama,która przywiozła mnie pod szkołę.
-Pewnie,dlaczego nie?-posłałam jej uśmiech-Kończę o 13,więc będę czekać tu gdzie teraz,okej?
-Okej, leć już-puściła mi oczko.
Pomachałam jej po czym ruszyłam leniwym krokiem do budynku.
Napotkałam grupkę ludzi,którzy patrzeli na mnie i uśmiechali się,jakby ze...współczuciem?
Gdy weszłam do szkoły było tak samo. Jezu co jest grane? Podeszłam do szafki i szybko się za nią schowałam,aby ludzie przestali się na mnie dziwnie gapić, to było irytujące.
-Julia?-szepnęła Kate,która stała obok mnie. Podskoczyłam i złapałam się za serce.
-Wystraszyłaś mnie,Russo!-warknęłam na nią.
-Zauważyłaś,że większość szkoły dziwnie się na ciebie gapi?-spytała unosząc brwi.
-Brawo Sherlocku!-pisnęłam i zabiłam brawo po czym znów schowałam się za szafką.
-Wiesz o co może chodzić?
-Nie mam zielonego pojęcia,Kate. To mnie przeraża-westchnęłam po czym odważyłam się zamknąć szafkę.Odwróciłam się i już chciałam iść,ale na kogoś wpadłam.Spojrzałam w górę i zobaczyłam uśmiechniętą śliczną buźkę szkolnej dziwki-Sam.
-O co chodzi,Sam?-spytałam zrezygnowana. Niech ten dzień się już skończy!
-Oh,chciałam Cię tylko o czymś poinformować-zastukała obcasem swoich gigantycznych szpilek w ziemię uśmiechając się przy tym jak dziwka,którą jest.
-Możemy pogadać o tym później? Proszę?-szepnęłam. Na prawdę byłam zmęczona.
-Okej, bądź przy swojej szafce za 2 godziny,okej?-spytała unosząc brwi.
-O co jej do cholery chodziło?-spytała zmieszana Kate, kiedy ta blondyna odeszła.
-Nie mam pojęcia i szczerze mnie to nie obchodzi. Nie zamierzam z nią później gadać.
-Julia!-ktoś wołał moje imię zza mnie.
Znajomy głos Justin rozbrzmiał w moich uszach .Odwróciłam się i w tym momencie Justin przytulił mnie mocno do swojej piersi. To było dziwne.Przytulał mnie tak,jakby bał się,że mu ucieknę.
-Hej-powiedziałam słodko po czym cmoknęłam jego policzek.
-To ja was zostawię,widzimy się na matmie-powiedziała Kate i odeszła.
-Jak wyścigi?-spytałam kiedy się ode mnie oderwał.
-Wygrałem-uśmiechnął się. Wydawało mi się,że nie był zbyt szczęśliwy wygraną.
-Nie cieszysz się?-spytałam złączając jego dłoń ze swoją i powoli idąc do sali.
-Oczywiście,że się cieszę. Um-złączył brwi-Widziałem cię rozmawiającą z Sam.O czym rozmawialiście?
Spojrzałam na niego zdezorientowana.
-Dlaczego pytasz?
-Po prostu mi odpowiedz-warknął.
-Jezu,wyluzuj!-syknęłam-Chciała ze mną pogadać.
-Masz z nią nie rozmawiać, rozumiesz?-złapał mnie za przedramiona i lekko potrząsnął-Rozumiesz?!
-Co w ciebie wstąpiło,Justin?
Spojrzał jeszcze raz na mnie później na boki uświadamiając sobie,że sporo ludzi się na nas patrzy po czym puścił mnie i odszedł.
Poprawiłam bluzkę po czym ruszyłam do sali od matematyki.

po 2 lekcjach-matmie i wf,na którym oczywiście nie ćwiczyłam udałam się do swojej szafki po książki. Nie odzywałam się do Justina.Czekałam,aż przeprosi. Zachowywał się bardzo dziwnie.Może jest zły o to,że nie pojechałam z nim na wyścig? Może to ja powinnam przeprosić?
-Julia-usłyszałam głos za sobą. Kurwa! Zapomniałam,że o tej godzinie miałam spotkać się tu z Sam.Justin zabije mnie,że z nią gadałam.
-Sam, nie zrozum mnie źle ale nie chcę z tobą rozmawiać-wzruszyłam ramionami i się odwróciłam.
-Wiesz gdzie Justin wczoraj był?-wypaliła nagle, mimowolnie odwróciłam się w jej stronę.
-Do czego zmierzasz, Sam?
-Po prostu odpowiedz-uśmiechnęła się.
-Był na wyścigach, na które nie dałam rady iść, wystarczy? Teraz przepraszam,ale się spieszę-mruknęłam.
-A może wiesz kto siedział w jego samochodzie i mu dopingował?
-Mówiłem Ci,żebyś z nią nie gadała!-syknął Bieber wychodząc zza pleców Sam i ciągnąć mnie za łokieć.
-Puść mnie!-pisnęłam.
-Schowaj dumę do plecaka,Bieber!-warknęła Sam-Powiedz jej,proszę bardzo.
Stanęłam prosto patrząc raz na nią raz na niego.
-Justin?-spytałam.
-Zamknij się kurwa i chodź stąd!-krzyknął nisko.
-Powiedz jej jak mnie przeleciałeś na tyłach twojego samochodu po czym zostawiłeś w jakimś pieprzonym uboczu!-warknęła na niego.
Moje serce stanęło. Dosłownie. Ona nie kłamała. Spojrzałam na Justina,który ziewał ogniem w stronę Sam. Żyły na jego szyi były widoczne. Był mega wkurzony. Obiecał,że nigdy mnie nie zrani. Mówił,że kocha mnie jak nic innego na tym świecie.
-Justin?-poczułam mokrą ciecz spływającą po moich policzkach.
-Skarbie,to nie tak-dotknął mojego policzka wycierając łzę.
-Nie dotykaj mnie!-krzyknęłam przez co parę ludzi odwróciło się w naszą stronę ale miałam to gdzieś.
-Teraz remis,Bieber!-syknęła Sam i odeszła.
Zaczęłam cofać się do tyłu. Łzy wypływały ze mnie strumieniem.
-Kochanie...
-Nie mów tak do mnie! Jak mogłeś?! Nienawidzę cię tak bardzo jak kocham, jebany egoisto!
Odwróciłam się i szybkim krokiem zaczęłam udawać się do wyjścia szkoły. Nie chciałam przebywać w tym samym miejscu co on.
Krzyczał moje imię ale miałam to gdzieś. Nie chcę go znać. Wiem,że to będzie cholernie trudne. Tak bardzo go kocham. Czułam się rozerwana. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić.
Wytarłam oczy dłonią i poszłam przed siebie.
Zdradził mnie.
Mój telefon zaczął wibrować.Wyciągnęłam go z torebki i nie patrząc na wyświetlacz odebrałam.
-H-halo?-spytałam łamiącym się głosem.
-Jezu Julia! Gdzie jesteś? Każdy mówi o tobie, Justin rozwalił szafki wydziera się na każdego. Mówią,że strasznie Ci współczują. Kochanie, gdzie jesteś?-spytała załamanym głosem Kate.
-Nie jesteśmy już razem-wybuchałam płaczem i spuściłam głowę w dół.
-To też wiem...Kayl rozwalił mu nos...
-CO? Dlaczego? Jak sie czuje?!
-Na miłość boską,Julia! On cię zdradził a ty pytasz, jak się czuje? To nie on teraz płacze i idzie Bóg wie gdzie tylko TY!-krzyknęła-Powiedz mi gdzie jesteś a przyjdę do ciebie.
-Idę do domu, mamy nie ma i  nie będzie zadawała pytań-zaszlochałam.
-Przyjdę do ciebie za chwilę,okej?
-Kate...-zaczęłam,kiedy chciałam powiedzieć,że chcę zostać sama ale mi przerwała.
-Kupię lody i jakiś film.Idź prosto do domu,okej?-spytała po czym się rozłączyła.
Wybuchałam jeszcze większym płaczem
Chłopak,który był moim księciem przespał się z inną, prdopodobnie dlatego,że nie dałam mu siebie całkowicie. Był dla mnie jak druga część mnie. Nie zdołam żyć bez niego. Był moim wszystkim. Kocham go tak kurewsko mocno! Gdybym tam z nim pojechała nic takiego by się nie wydarzyło. Nie zdradziłby mnie. Wygrałby dla mnie-nie dla dziwki Sam. Ona też była winna! Jak mogła go sprowokować? Jest jeszcze większą dziwką w moich oczach. Nienawidzę ich obojga.
~~
O M G drama. Sam powiedziała o zdradzie. Co będzie dalej? Czy Julia zrobi coś głupiego czy znajdzie sobie przyjacielskie pocieszenie? Kogoś kto zdoła odciągnąć ją od codziennego płaczu?
Już niedługo.

*Przepraszam,przepraszam,że dopiero teraz dodaje rozdział...Szkoła,brak weny i te sprawy.
Rodział nie jest zbyt długi, piałam go blisko 3 i pół godziny tak więc brawa dla nie.

Postanowiłam,że od teraz komentarz dodam wtedy kiedy będzie 10 komentarzy. Ale nie dodam go od razu bo pisanie rozdziału to nie sprawa chop siup. Trzeba się wyciszyć i skupić.
Ta więc mam nadzieje,że to uszanujecie :)
PS. Chciałabym abyście na asku ocenili nowy wygląd bloga. Nie chciałam aby być  czarny...Czarny to smutny haha :)
Ask - Kilk

14 komentarzy:

Obserwatorzy