czwartek, 20 lutego 2014

Four

Justin
Minął cały tydzień odkąd  gadałem z Jul.Olewałem wszystko, nawet głupią szkołę.
Kilka razy widziałem jak dziewczyna biegała,miałem chęć zatrzymania się i przeproszenia jej...Ale stop...Moja duma na to nie pozwalała.
Od tamtego dnia ciągle o niej myślę.
Dlaczego wtedy tak się wystraszyła,gdy opadała na kanapę a pytając co zamierzam zrobić powiedziałem że ją zgwałcę...To miał być niewinny żart,a wyszło jak zawsze.
Muszę ją przeprosić,bo inaczej nie wytrzymam tego pieprzonego poczucia winy.
Leżałem tak jeszcze chwilę na moim - już jak dla mnie małym łóżku w domu moich rodziców.Dzisiejszą noc właśnie tam spędziłem.
Po chwili usłyszałem ciche pukanie do drzwi.
Musi to być Jazzy pomyślałem.
-Braciszku,mogę wejść?-nie myliłem się,był to jej słodki dziewczęcy głos.
-Wchodź,mała-powiedziałem na tyle głośno by usłyszała.
Mimo,że Jazzy ma już 15 lat nadal będzie moją małą słodką dziewczynką.
Weszła do mojego niebieskiego pokoju pokrytego plakatami różnych gwiazd sportu i usiadła obok mnie.
Nie zdążyłem się przywitać a Jazzy zaczęła rozmowę.
-Justin...Ja wiem że coś się dzieje-zaczęła-Na prawdę się o ciebie martwię.Powiesz mi o co chodzi?
Westchnąłem.
-Widzisz,mała nie wszystko jest takie proste jak się wydaję.Poznałem kogoś i spieprzyłem kilka spraw.Nie umiem tego naprawić i nie uraź się ale nie potrzebuje twojej  pomocy-posłałem jej lekki uśmiech-Jestem dużym chłopcem i poradzę sobie.
-Awww-zagruchała-więc to jednak dziewczyna?!
W sekundzie Jazzy podniosła się i owinęła ręce wokół mojej szyi, a ja objąłem ją ramieniem w talii.
-Dobra już,dobra-odsunąłem ją od siebie-Mała podstępna żmija!
W jej pobliżu leżała poduszka,więc nie miała problemu z sięgnięciem jej i rzuceniem we mnie.
Rzuciła nią we mnie a ja w locie ją złapałem i wstałem.
-Nie jestem mał...
-Na twoim miejscu bym uciekał!-wskazałem na nią palcem z szerokim uśmiechem co wywołało u niej histeryczny śmiech.
Jazzy zaczęła wstawać i zmrużyła na mnie oczy.
-I tak mnie nie złapiesz.Mam dużo miejsca do popisu, mamy wielki dom więc...nie wyjdzie Ci to Drew.
Gdy z jej ust wyleciało moje drugie imię,pewnie sama w myślach się za to skarciła.
W sekundzie odwróciła się i zaczęła uciekać.
Zbiegła wielkimi schodami do wielkiego salonu.
Dom był trochę mniejszy od mojego i chłopaków,ale nadal wielki.
W momencie kiedy Jazzy była blisko mnie złapałem ją jedną rękę za talie,podniosłem tak,że jej nogi były chwilę w powietrzu.
Po chwili oboje opadliśmy na miękką kanapę.
-Dawno się z tobą tak nie bawiłam-szepnęła zdyszana.
-Najlepsze zabawy tylko ze mną-posłałem jej szeroki uśmiech.
Dziewczyna spojrzała w moją stronę z nadzieją w oczach.
-Powiesz mi jaka jest ta dziewczyna?
-Po moim trupie,księżniczko.
W chwili gdy otworzyła usta jej telefon zaczął wibrować sygnalizują wiadomość.
-O moja koleżanka z projektu będzie lada chwila-oznajmiła.
Wstając szepnąłem.
-Seksowna?
-Spadaj,łosiu!Lepiej idź napraw to co spieprzyłeś-powtórzyła moje słowo.
Podszedłem do niej i na chwilę ją przytuliłem.
-Dzięki,mała.Do zobaczenia.I pamiętaj-Odwróciłem się-Jeśli będziesz czegokolwiek potrzebowała dzwoń.
-Dziękuje,wpadaj do mnie częściej,albo przynajmniej na chwilę do rodziców oni tęsknią-posłała mi smutny uśmiech-Kocham Cię.
-I jak Ciebie.Pa.
Wyszedłem z domu i ruszyłem na motor,który stał przed wejściem.
Lepiej napraw to co spieprzyłeś...

Julie
Trzymając w ręku potrzebny egzemplarz i plakat ruszyłam szybkim krokiem do domu Jazzy.Jest ona rok młodsza i właśnie z drugimi klasami przydzielili nam projekty.Genialnie.
Była ona chyba siostrą Justina,ale z tego co wiem nie mieszkają już razem.
Całe szczęście pomyślałam.Ostatnim czego chciałam to rozmawianie z nim przy jego siostrze.
Kogo próbujesz oszukać,Jul? Znów odezwał się głos w mojej głowie.
Z jednaj strony chciałam z nim porozmawiać,wyjaśnić...Ale,on robił lub mówił rzeczy,których najmniej się spodziewałam.
Zanim się zorientowałam stałam już pod drzwiami domu dziewczyny.
Zadzwoniłam dzwonkiem i zrobiłam krok w tył.
Nie minęło 10 sekund a w drzwiach stanęła uradowana Jazzy.
-Hej-rozpromieniona zamknęła mnie w niedźwiedzim uścisku.
-Cześć-odpowiedziałam.
Dziewczyna otworzyła szerzej drzwi i pociągnęła mnie za rękę prowadząc nas wielkimi schodami jak mi się wydaje do jej pokoju.
-Masz wielki dom-odezwałam się stojąc w drzwiach dziewczęcego pokoju.
Jazzy odwróciła się i posłała mi uśmiech.
-Duży,ale zrobił się pusty-w jej oczach krył się smutek.
Chciałam już zapytać co się stało,ale ugryzłam się w język.
-To co?Robimy ten projekt?Chcę mieć już to za sobą.
Jazzy westchnęła.
-Uwierz,że ja również.

Po godzinnej pracy byłam zachwycona z tego jak nam wyszło.
-Perfekcyjnie-szepnęłam.
-Julie-Jazzy spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem-Coś się dzieje,prawda? Wiem,nie znamy się od lat ale widzę coś w twoich oczach...
Cicho się zaśmiałam.
-Jazz,to ni...
-Wiesz,mam taki instynkt po moim bracie,że umiem czytać z oczu,więc radziłabym powiedzieć teraz-wskazała na mnie palcem uśmiechają cię.
Więc Justin to jednak jej brat...
Cóż powiem jej,ale pozmieniam niektóre rzeczy.
-Wiesz,poznałam takiego chłopaka.Dużo o nim słyszałam-lekko się uśmiechnęłam,przerzucając wzrok na wielkie okno-Poznałam go przez przypadek w parku,jak wiesz ćwiczę bieganie i zawsze tam biegam.No i dziwnie się złożyło wpadliśmy na siebie.Gadałam z nim zaledwie trzy dni i powiedział coś,co na serio mnie dotknęło i przez tydzień nie gadaliśmy.
-Wiesz,mimo wszytko to drań ale przykro mi-złapała moją dłoń i lekko ją ścisnęła-Wiesz,mój brat też poznał jakąś dziewczynę.Ale muszę przyznać,że on od dłuższego czasu był swego rodzaju męską dziwką...
-Jazzy!-głośno się zaśmiała a dziewczyna mi zawtórowała.
-Mówię prawdę!Kiedyś miał dziewczynę,ale ona go zraniła...Chciałabym,żeby w końcu znalazł jakąś porządną dziewczynę.A właśnie...był u mnie zanim przyszłaś,mówił że kogoś poznał, i że coś spieprzył.
Coś ścisnęło mi się w żołądku.
Przecież mówił,że go pociągam...
-Um,miło było z tobą pogadać,ale teraz muszę już iść-szybko wstałam prostując swoje kończyny.
-Coś powiedziałam nie tak?
-Nie,skąd.Wszystko okej,po prostu umówiłam się z przyjaciółką-kłamstwo.
-Oh,okej.Chodź odprowadzę Cię.

Pożegnałam się z dziewczyną i postanowiłam iść do parku.
Justin zakazał mi tam chodzić...Ale nie obchodzi mnie to.
W kącikach oczu zebrały się łzy...
Nie znam go zbyt długo,ale część mnie myślała,że może coś z tego będzie.
Chciałabym,żeby coś z tego było.Ale..on znalazł sobie już kogoś.
Gdy byłam już w parku zobaczyłam chłopaka ubranego w czarne spodnie z opuszczonym krokiem, w suprach i w czarnej skórzanej kurtce stał tyłem do mnie na małym moście znajdującym się nad rzeką.
W pierwszej chwili pomyślałam,że to Justin ale co on by tutaj robił?
Postanowiłam pójść przez most,tam gdzie jest nieznajomy chłopak.
Chwilę później gdy stałam zaledwie kilka kroków od niego a chłopak odwrócił się.
Zmieszanie automatycznie pojawiło się w jego oczach.
-Julie?-spytał niepewnie podnosząc brwi w górę-Co ty tutaj robisz?Nie wyraziłem się jasno mówiąc,że masz przestać tędy chodzi...
-Justin przestań!-przerwałam mu w połowie zdania-Przyszłam tu bo chciałam i nikt mi tego nie zabroni.
Chłopak nie ruszył się z miejsca ale wbijał we mnie wzrok.
Poczułam się niekomfortowo i zaczęłam się wiercić.
-Przepraszam...-wyszeptał prawie niesłyszalnie.
Lekko pokiwałam głową.
-W porządku.
-Nie!Nic nie jest w porządku.Nie powinienem wtedy mówić tego w szkole i robić takie coś w magazynie.
Spojrzałam mu w oczy i w jednej chwili miałam chęć zbliżenia się do niego i przytulenia go.
-Justin,jest już okej-posłałam mu mały uśmiech-Chcesz się przejść?
-Jasne.

-Wiesz,kiedyś miałem dziewczynę-odezwał się Justin gdy już siedzieliśmy na pobliskiej ławce.
-I co w związku z tym?-spytałam niepewnie.Może nie chce mi o tym mówić?
-To było chyba jakoś pół roku temu.Niby wszytko było w porządku,miała wszystko czego tylko zapragnęła.Od biżuterii po drogie ciuchy czy też podróże. Owinęła mnie sobie wokół palca-prychnął-Zacząłem coś podejrzewać bo już nie widywaliśmy się codziennie jak zawsze.Pewnej nocy postanowiłem sprawdzić co jest tak ważne,ważniejsze ode mnie.Na moich oczach pieprzyła się z jakimś jebanym idiotą.
Kelly powiedziała, że to nie tak jak wygląda.Od tamtej pory nie ufam żadnej dziewczynie,jedynie zaliczam niektóre w klubach.
Moje źrenice się poszerzyły.Co jeśli mnie też chce zaliczyć?
Chłopak musiał to zobaczyć bo lekko się zaśmiał.
-Co się tak bawi?-spytałam oburzona.
-Przecież wiesz,że nic Ci nie zrobię.Jesteś inna niż te wszystkie dziwki z klubów.
Czując się nieco wyróżnioną uśmiechnęłam się,przygryzając wargę.
-Ej,powiesz mi co Cię tak zmartwiło wtedy w nocy w magazynie?-spytał niepewnie.
-Um...T-to ni...
-Nie pierdol,wiem że coś się musiało stać!-syknął.
-Julie?-spytał obcy głos za nami.
Odwróciłam się i zobaczyłam mojego brata Ryana.
-Oo Jones-odezwał się Justin-Cóż za miłe spotkanie,nieprawdaż?
-Hej-wstałam-To wy się znacie?
Justin również wstał i stanął obok mnie.
-Jul,idziemy do domu!-warknął Ryan.
-Teraz się kurwa boisz a pół roku temu mnie wyśmiałeś ty huju!-cicho warknął.
-Powie mi ktoś co się tutaj dzieje?!-syknęłam czując narastającą ciekawość.
Klatka Ryana podnosiła się w zaskakującym tempie.Był zdecydowanie wkurzony.
-Pochwal się swojej siostrze co zrobiłeś-zaśmiał się bez krzty humoru.
-Kurwa,Julie idziemy do domu!Już-syknął.Złapał mnie za przedramię i zaczął ciągnąć.
Zdecydowanie to bolało.
-Nie widzisz,że ją ranisz? Ona jest dziewczyną a nie jakąś rzeczą!Zostaw ją-Justin delikatnie złapał mnie za nadgarstek.
-Bieber,załatwimy to między sobą kiedy nie będzie przy tym mojej siostry-warknął,a po chwili spojrzał na mnie-A teraz idziemy!
-Nie!-krzyknęłam-Justin powiedz mi o co chodzi!
-Skarbie,twój braciszek wszystko Ci wyjaśni-mruknął.
Poczułam jak Ryan mocno wzmocnił uścisk na moim ramieniu a Justin puścił mój nadgarstek.
Nie odzywałam się.Pozwoliłam Ryanowi zabrać mnie do domu.
Gdy byliśmy już kilka metrów od Justina,chłopak krzyknął.
-I tak twoja siostra prędzej czy później dowie się jakim to jesteś skurwielem!
Ryan cicho się zaśmiał.
-Idiota-syknął prawie niesłyszalnie.
-Teraz mi mów o co poszło-warknęłam jednocześnie wyrywając się z jego uścisku.
-Ty mi lepiej powiedz co z nim robiłaś!
Gdy byliśmy już poza parkiem nie miałam daleko do domu więc zaczęłam biec zostawiając Ryana samego.
-Nie ujdzie Ci to na sucho-krzyknął.
Zignorowałam to i biegłam dalej.

-Kochanie gdzie byłaś?-odezwała się moja mama gdy tylko przekroczyłam próg domu.
W tym samym momencie wleciał zdyszany Ryan.
-Twoja córeczka spotyka się z kryminalistą!-krzyknął.
-Nie spotykam się z nim!-odwróciłam się w stronę brata-Lepiej ty mi powiedz co między wami zaszło!
-Czy może mi ktoś do jasnej cholery wyjaśnić o co wam obojgu chodzi?-odezwał się tata schodzący ze schodów.
-Proszę wytłumacz im,siostrzyczko!
-Nie mam nic do powiedzenia!-syknęłam i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.
Krew gotowała mi się w żyłach.
-Więc ja powiem,wasza mała słodka córeczka spotyka się z największym gangsterem w mieście-powiedział to zupełnie normalnie.
-Julie,możesz mi to wytłumaczyć?-spytał poważnie tata.
-Tato,wcale się z nim nie spotykam!Nic nas nie łączy!-fuknęłam.
-A co robiliście w parku? I nie pierdol,że podziwialiście naturę...
-Ryan język!-warknęła mama.
Lekko wzruszył ramionami  i znów się odezwał.
-Ja tylko Cię przed nim ostrzegam!
-Julie,wytłumacz mi to,raz!-spojrzała groźnie mama.
-Jak wiesz,miałam robić projekt z osobą z drugiej klasy i przydzielili mi Jazzy, zrobiliśmy go,wyszedł nam na prawdę super-lekko się uśmiechnęłam
-Julie Megan Jones!Przejdź do rzeczy!-mama musiała być na prawdę ciekawa jak i zła bo nie codziennie używa mojego drugiego imienia.
-...i jak już skończyłyśmy postanowiłam iść przez park.Zobaczyłam tam Justina,był jakiś dziwny więc podeszłam i spytałam o co chodzi-powinnam dostać za udawanie-i...okazało się,że rzuciła go dziewczyna więc porozmawiałam z nim i mu pomogłam.To wszystko.
-Oh,rozumiem.Ale nadal nie zmienia to faktu,że jestem na ciebie strasznie zła.To co powiedział twój brat...
-On nie jest kryminalistą!-warknęłam.
-Twój brat nie kłamałby bez powodu-odezwał się tata-Masz szlaban!
-Tato!
-Nie młoda damo! Nie będziesz spotykała się z kryminalistą! Po szkole jesteś od razu w domu i bez żadnego ale!-odezwał się po raz ostatni i opuścił pomieszczenie,w którym stałam zmieszana.
Mama również odeszła.
-Dziękuje braciszku!-syknęłam i udałam się do swojego pokoju.
Opadłam na swoje miękkie łóżko.
Było już ciemno więc postanowiłam wziąć szybki prysznic.
Zgarnęłam potrzebne mi rzeczy i weszłam do łazienki.

W swojej wygodnej piżamie ruszyłam do łóżka.
Zobaczyłam,że mój telefon świeci co oznaczało albo sms albo ktoś do mnie dzwonił.
Wzięłam swojego iPhona do ręki,wpisałam hasło i zobaczyłam wiadomość.

Od:Justin
Ryan powiedział o co chodziło?

Zaśmiałam się do ekranu i wystukałam szybką odpowiedź.

Do:Justin
Oczywiście,że nie. Przez niego dostałam szlaban...

Po kilku minutach dostałam odpowiedź.

Od:Justin
Ups..Nie martw się,skarbie.Niedługo frajer powie Ci co było grane.A teraz idź spać,późno już. Dobranoc ;) x

Znów nazwał mnie ''skarbem''. Z uśmiechem wysłałam mu odpowiedź.

Do:Justin
Ty też :))

A potem już chyba usnęłam.

Justin

Od : Julie
Ty też.
Lekko uśmiechnąłem się do telefonu.
Znam tę dziewczynę zaledwie kilka dni...Nie ważne.
Chyba to naprawiłem.
-Siema stary!-odezwał się Daniel.
-Hej-przybiłem z nim piątkę,po czym przyjaciel usiadł obok mnie.
-Wiem, że zaraz mnie za to zabijesz, ale wydajesz się taki inny od jakiegoś półtora tygodnia.
-Daniel,daj spokój!
-Dziewczyna?
-Daniel...
-No raczej nie chłopak-kontynuował.
-Kurwa Daniel! Zamknij się wreszcie!-syknąłem.
Podniósł ręce w geście poddania się.
-Pamiętasz jak wtedy w parku zniknąłem?
Lekko kiwnął głową.
-Tam była jakaś dziewczyna i słyszała strzały,oczywiście pobiegłem za nią i jej wszystko wytłumaczyłem...
-Japierdole...
-Właśnie, dzisiaj tak jakby się z nią spotkałem, a co najlepsze się okazało że Jones to jej brat...Miałem chęć zabicia skurwiela.Ona dopytywała się skąd się znamy...
-Czekaj-potrząsnął głową-chcesz mi powiedzieć,że dziewczyna,która słyszała strzały w parku jest siostrą Ryan'a Jones'a,chłopaka który przespał się z twoją byłą?
-Dokładnie tak...
-Popierdolone!-warknął.
-Nie ująłbym tego lepiej.
Daniel przetarł dłońmi twarz.
-Nie możesz się z nią spotykać.
Westchnąłem.
Żeby to było takie łatwe-pomyślałem.
-Chodzimy razem do szkoły...
-Ignoruj ją.
Skinąłem głową i spojrzałem na zegarek znajdujący się na moim nadgarstku.
-Cóż,pogadamy jutro idę na górę.
Wstałem i poklepałem go po plecach.
-Ta,do jutra.

Nie możesz się z nią spotykać.


~~
Prawie cały rozdział napisałam sama, ale oczywiście z pomocą dziewczyn.:)
Masakra...mam tyle pomysłów...:D
Jestem już zmęczona,siedze od rana i kończę ten jeden 4 rozdział...
Wydaje mi się,że końcówka mi nie wyszła...;/
http://ask.fm/BieberBigLove - tutaj odpowiadam na wszytskie pytania.
+ Nie robie z tego opowiadania Dangera :) xx



3 komentarze:

Obserwatorzy