niedziela, 2 lutego 2014

Two.

Po otrzymaniu tej wiadomości długo nie mogłam zasnąć...
Jest nieprzewidywalny, nie mogę mu zaufać-plus nawet go nie znam.
Po nieprzespanej nocy,musiałam wstać do szkoły. Jest początek czerwca,więc jeszcze trochę i pożegnam poranne wstawanie.
Niechętnie wstałam z łóżka,po czym lekko się rozciągnęłam.
Weszłam do łazienki i widząc własne odbicie,podskoczyłam.Podpuchnięte oczy,włosy w całkowitym nieładzie...Bardzo źle.
Wykonałam poranną toaletę, po czym szybko wciągnęłam dżinsowe szorty,białą bokserkę i bejsbolówkę.
Rzęsy pomalowałam maskarą, a włosy spięłam w luźny kucyk.
Z pokoju wzięłam torbę i zbiegłam na dół. Czekali już tam moi rodzice.
Będzie ciekawie.
-Hej-powiedziałam podchodzą do czekających już na mnie naleśników.Mój żołądek skręcił się przyjemnie.
-Dzień dobry-odpowiedzieli jednocześnie.
Sięgnęłam po czysty talerzyk i kubek po czym usiadałam przy stole razem z rodzicami.
Miałam coś powiedzieć,gdy nagle do kuchni wparował Ryan w samych bokserkach.
Lekko uśmiechnął się na przywitanie i odwrócił się po płatki ze Spidermanem...Tak,mój brat ma 19 lat i wciąż je dziecinne płatki.
Lekko się zaśmiałam.
-Julie,o której wczoraj wróciłaś?-spytała mama.
Zaalarmowana podniosłam głowę.
-Um...około 20.Czemu pytasz?
-Nic,nie ważne-uśmiechnęła się i wróciła do swoich papierów.
Gdy skończyłam jeść swojego naleśnika wstałam,zgarnęłam z ziemi torbę i byłam już gotowa do wyjścia kiedy odezwał się tata.
-Skarbie,czekaj.Odwiozę Cię.
Skinęłam głową i poszłam do auta.
Droga do szkoły była dość krótka,ale dużo rozmawiałam z tatą.Opowiadał mi o pracy,ja jemu o szkole.Nawet rozmawialiśmy o wakacjach.Tata dużo obieca a później nic z tego nie wychodzi,ciągłe służby w policji.
Na parkingu przed szkołą czekała już na mnie Kate.Pożegnałam się z tatą i pobiegłam w stronę przyjaciółki.
Przytuliła mnie ciepło i razem poszłyśmy na pierwszą lekcję.Niestety byłyśmy w oddzielnych klasach , więc szybko musiałyśmy się rozstać.
Umówiłyśmy się na lunch,na ławce przy dębie rosnącym na szkolnym placu.
Po dzwonku,idąc w stronę sali , w której odbywały się teraz moje zajęcia zobaczyłam Justina...Serce zaczęło bić szybciej niż powinno.Ale nie z radości...Wręcz przeciwnie...Przestraszyłam się.
Nie chcą się z nim spotkać przyśpieszyłam tępo i pobiegłam do mojej sali.
Pan Logo był już w sali,akurat sprawdzając listę obecności.
Grzecznie przeprosiłam za spóźnienie i usiadłam na swoje stałe miejsce.
Nie mogłam skupić się na zadaniach.Wzięłam czarny długopis do ręki i zaczęłam rysować różne wzory na moim zeszycie.
Byłam pogrążona w zamyśleniach.Nie chciałam więcej go spotkać.Ale to było nie możliwe,jeśli chodzimy do tej samej szkoły!Poza tym nawet nie mógłby mnie tknąć,byłoby tu sporo świadków...Jeśli nikt tutaj się go nie boi.Z tego co zauważyłam,nie jest lubiany w tej szkole...
Lekcja minęła zanim skończyłam wszystko poukładać w głowie.Teraz zapewne znów go spotkam.Tym razem nie ucieknę.Muszę pokazać,że zwisa mi to co mówi.
Wyszłam na korytarz i spokojnie szłam na umówione spotkanie z przyjaciółką.
Chciałam już wyjść,kiedy zostałam pociągnięta w pobliski korytarz.
-Co do cholery?-pisnęłam,kiedy poczułam że ktoś przyciska mnie do ściany.
Podniosłam głowę i zobaczyłam Biebera.
-Proszę,proszę.Mała uparta suka.Cóż za spotkanie-wypowiadając ostatnie słowo,uśmiechnął się pokazując rząd białych zębów.Czułam jak krew gotuje mi się w żyłach.
Jak on może mnie tak nazywać?Nikomu nie pisnęłam ani słowa!Nie pozwolę na takie traktowanie.
Stałam z nim teraz twarzą w twarz.
Nie myśląc trzeźwo podniosłam rękę i go spoliczkowałam.
Nie mogłam uwierzyć,że to zrobiłam...Ale strach przed nim zniknął.Poczułam ulgę.
Widziałam złość w jego oczach.Był wściekły...I to cholernie.
W mgnieniu oka złapał mnie za ramiona i mocno przycisnął do ściany.
Moja głowa zderzyła się z zimną powierzchnią.
Nie czułam bólu,ani strachu.Czekałam na to,co miało nastąpić.
-Czy ty wiesz,z kim zadzierasz?-syknął do mojego ucha.
-Oczywiście że wiem,ale to nie ja nazwałam Cię suką!-warknęłam-Mam to gdzieś!Nie będziesz mnie tak traktował!-Wrzasnęłam dosłownie wyszarpując się z jego uścisku.On jedynie złapał mnie mocniej.
-Jesteś za bardzo pyskata.Zdecydowanie za często otwierasz usta.Może powinnaś użyć ich do czegoś innego?-w jego oczach widziałam radość a zarazem wściekłość.
Moja szczęka opadła aż do samej ziemi.
-Na kogo ja Ci wyglądam? Na jakąś dziwkę?
-Skarbie,skąd mogę wiedzieć jak spędzasz swój wolny czas-mruknął.
Jego humor zmieniał się z minuty na minutę.
Chciałam rzucić jakąś ripostę,ale postanowiłam być mądrzejsza.
-Słuchaj,Bieber!-odsunęłam się od niego i palcem wskazującym błądziłam przed jego torsem-Jesteś tak popierdolony jak nikt inny w tym mieście.Nie obchodzi mnie co chcesz,a czego nie.Obiecałam że nikomu nie powiem co słyszałam,więc zostaw mnie w końcu w spokoju! Zabierz swoją obrzydliwą psychikę jak najdalej ode mnie!
Pchnęłam,go zostawiając na jego twarzy zdziwienie.
Byłam z siebie cholernie dumna, i zła na niego za te głupie słowa...
Tak się dzieje kiedy zaczynasz z Julie Megan Jones!
Poprawiłam bluzkę i ruszyłam na zewnątrz.

Justin
Jestem popierdolony.
Dlaczego to robię? Przecież ona jest niczemu winna.
Najpierw chciałem pozbyć się kłopotu,grożąc jej śmiercią jeśli piśnie gliną słówko...A teraz sam ciągnę się do kłopotów.
Idiota! Może i jestem gangsterem ale też mam swoje zasady.
Muszę jej wynagrodzić te słowa.Inaczej sumienie mnie zeżre.
Ona jest inna.Każda inna by się bała.A ona? Postawiła się mnie,uderzyła-jest odważna.
Tamtego wieczoru,kiedy jechała ze mną w samochodzie mogłem dostrzec,że niekontrolowanie na mnie spoglądała.Później to ja zobaczyłem strach w jej oczach...Strach przede mną.
Bieber,jebany kretynie!Uhh..Ale poza jej ślicznymi oczami,od razu wyczytałem jej silny charakter.Powinna płakać i trząść się ze strachu.Ona jednak siedziała w miarę spokonie na fotelu obok mnie,bawiąc się swoimi palcami.
Powinienem wtedy zachować się inaczej,ale cóż uchroniłem ją przed chłopakami,dzięki mnie ona jeszcze oddycha...
Z zamyśleń wyrwało mnie wołanie z dołu.Od razu rozpoznałem głos Johna.Jednego z chłopaków.Nie ważne ile się kłócimy,jesteśmy jak bracia.
Przejechałem dłońmi po włosach i zbiegłem na dół.Przy stole siedział przyjaciel,a w salonie Scott, Marco i Daniel.Będzie ciekawie.
Oparłem się o futrynę drzwi kuchni,skrzyżowałem ręce na piersi i skinąłem głową.
-Wołałeś mnie?-spytałem.
Kiwną głową.Czułem na sobie wszystkich wzrok.
-Jutro odbywają się wyścigi i mam nadzieje,że nie muszę mówić jak do małego dziecka,że udziału w nich nie bierzesz?-spytał
Wyścigi odgrywały się raz na jakiś czas.Były nielegalne.Brały w nich udział gangi,różne lamusy.Prawie zawsze były tam imprezy,więc nigdy nie zabrakło tam też dziewczyn.
Ten,kto pierwszy przekroczy metę otrzymuje 5 tysięcy.
Dość dobra suma jak na zrobienie kilka kółek,wokół miasta.
-Oczywiście,że biorę.Przecież wiesz,że biorę w tym udział odkąd pamiętam-wzruszyłem ramionami.
-Serio chcesz dalej się w to pakować dla kasy?Przecież wiesz, że to jest nielegalne! Masz dużo hajsu więc po co Ci to?-warknął.
-Nie potrzebne Ci większe kłopoty z policją.Lepiej dobrze to przemyśl,bo jeśli gliny tam przyjadą to nie my pójdziemy do pudła tylko ty!-po tych słowach wstał i skierował się do salonu gdzie siedzieli chłopcy.
Scott-''dowódca'' gangu jedynie pokręcił głową i wrócił do swojego piwa.
-Stary,pamiętaj,że ciągle nie będziemy ratować twojej dupy-w końcu się odezwał.
Wiem,że martwią się,ale kurwa!Ile można?!
-Ta-tylko na to było mnie w tej chwili stać.
Odwróciłem się i poszedłem na górę po kluczyki, po skórzaną kurtkę i ruszyłem do garażu.
Wyjechałem z niego moim czarnym Porsche i popędziłem prosto przed siebie.

Jechałem około 15 minut.Wyciągnąłem z kurtki paczę papierosów,włożyłem jednego do ust i biorąc w prawą rękę zapalniczkę podpaliłem go. Otworzyłem szybę i wypuściłem przez nią dym.
Jeździłem po okolicy,a gdy w końcu mi się to znudziło,zatrzymałem się.Postanowiłem jechać w przeciwnym kierunku.
Minęło 20 minut i zanim mogłem chwilę pomyśleć zatrzymałem się przed domem Julie.
Wyciągnąłem mojego iPhona z kieszeni kurtki i wystukałem szybkiego sms'a.

Julie
Leżałam spokojnie na łóżku,myśląc o dzisiejszym dniu.
Coś we mnie mówiło,że to dopiero początek problemów.
Najbardziej przeraża mnie to,że nie mogę z nim normalnie porozmawiać.
Teraz uświadamiam sobie,że chronię nie tylko siebie-ale też jego.Nie dlatego,że muszę.Przecież mogłabym powiedzieć całą sytuację tacie-który jest policjantem,zamknął by go i miałabym święty spokój.Ale nie chcę tego.Nie chcę,żeby był za kratkami.
Coś go do mnie ciągnie.Tylko dlaczego? Cholera! Julie,znasz go zaledwie dwa dni,a on zdążył zaciągnąć Cię do samochodu,zastraszyć i obrazić.
Moje myśli przerwały wibracje telefonu.Leniwie podniosłam się z łóżka o odczytałam wiadomość.
Od:Nieznany
''Cześć,skarbie.Byłbym cholernie wdzięczny,jeśli spojrzałabyś przez okno''
Wzdrygnęłam się,na nieznany numer.
Wyprostowałam kończyny i podeszłam do okna,widząc opartego o czarny samochód Justina.
Gdy tylko mnie zobaczył szeroko się uśmiechnął.
Wywróciłam oczami.
Do:Justin
''Możesz,powiedzieć czego chcesz?''
Chłopak patrząc w swój telefon zrobił minę,urażonego chłopca.Prychnęłam.
Od:Justin
''Zejdź na dół i nie chce słyszeć,żadnych ale ;) ''
Niekontrolowanie się uśmiechnęłam.
Odeszłam z okna,nie chcą dłużej się opierać. Nachyliłam się,żeby założyć swoje białe conversy i zgarnąć torebkę.
Zbiegłam na dół. Rodziców oczywiście nie było,a Ryan...pewnie szwenda się z tym swoim głupim kumplem,który za każdym razem chce mnie poderwać.
Chwile później siedziałam obok Justina w samochodzie.
-Cóż...na prawdę nie sądziłem,że przyjdziesz-powiedział monotonnie.
-A miałam inny wybór?
-Nie-lekko się uśmiechnął.
Spojrzałam przez okno,niepewna gdzie mnie zabiera.
-Gdzie jedziemy?-spytałam,odwracając wzrok na chłopaka.
Jedynie się zaśmiał.
-Co Cię tak bawi?-syknęłam.
-Zapomniałaś?-spojrzał w moją stronę-Spytałaś mnie o to samo wtedy wieczorem,gdy Cię zabrałem.
-I  co z tego? Nadal chcę wiedzieć gdzie jadę-przygryzłam wargę.
-A ja jestem tak samo uparty jak wtedy i nic Ci nie powiem-mruknął puszczając mi oczko.
Przygryzłam wargę.
-Musisz przestać to robić!-poruszył się na siedzeniu.
Spojrzałam na niego zakłopotana.
-Co masz na myśli?
W jego oczach malowało się uczucie,którego nie rozpoznałam.
-Widzę,że nie masz doświadczenia w mężczyznach-złączyłam brwi nadal nie wiedząc co ma na myśli,a gdy to zauważył kontynuował-Otóż,dość często przygryzasz wargę...Na nas to działa.Więc jeśli nie chcesz,żeby coś Ci zrobił...przestań.
Najprawdopodobniej się zarumieniłam odwracając wzrok.
Zapadła niekomfortowa cisza.
Około 10 minut później,samochód się zatrzymał.Justin wyjął kluczyki ze stacyjki i spojrzał na mnie.
-Po prostu chciałem wynagrodzić Ci jakoś tamte słowa-później udał że kaszle,wychodząc z samochodu.
Zrobiłam to samo,patrząc co robi chłopak.Oparł się o maskę i wpatrywał w obraz przed nami.Podążyłam wzrokiem tam gdzie on...Piękna plaża,całkiem pusta i zachodzące słońce.Piękny widok.
-Tu..tu jest pięknie-wyszeptałam.
Chłopak włożył ręce do kieszeni spodni,pozwalając swoim kciukom wystawać.
-Wiem-odwrócił się teraz twarzą do mnie-Julie...wtedy w szkole...nie miałem na myśli tego co powiedziałem.Szczerze to nie mogłem uwierzyć,że mnie spoliczkowałaś-zaśmiał się.
-Cóż...ciesz się,że nie zrobiłam czegoś gorszego-głośno się zaśmiałam,wyobrażając sobie Justina,który właśnie oberwał w czułe miejsce.
-Uroczy masz śmiech-szepnął.
Przygryzłam wargę.
-Miło-uśmiechnęłam się-ty też.

Justin zaproponował przejście się po plaży,oczywiście się zgodziłam.
Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym.
Powiedział,że ma młodszą siostrę.
Musi być zajebistym bratem-odezwał się głos w mojej głowie.
Opowiedziałam mu także o moim bracie.
Na mój dobór słów o nim Justin zaczął śmiać się jak małe dziecko.
-Masz poczucie humoru,lubię to-odezwał się po tym jak się uspokoi.
Usiedliśmy na piasku niedaleko wody rozbijającej się o brzegi.
Chciałabym teraz popływać
Jakby czytając mi w myślach Justin się odezwał.
-Chcesz popływać?-poruszał sugestywnie brwiami.
-Chętnie-uśmiechnęłam się.
Chłopak wstał,po czym podał mi rękę pomagając mi wstać.
Zdążyłam ściągnąć buty,kiedy chłopak wziął mnie w swoje ramiona i pobiegł ku wodzie.
Chciałam już krzyczeć,żeby mnie puścił ale nie zdążyłam.
Obydwoje znajdywaliśmy się krótko pod wodą.
Chwilę później się wynurzyłam,spostrzegając Justina z szerokim uśmiechem na twarzy.
-Dupek-szepnęłam na tyle głośno,żeby mnie usłyszał.
Zaczęłam odpływać z szerokim uśmiechem.
Chwilę po tym poczułam,że pode mną płynie i sekundę później staje naprzeciw mnie blokują mi dalszą drogę.
-Powtórz co powiedziałaś-nalegał uśmiechając się przy tym.
Obok zauważyłam niewielki kamień,na który stanęłam.
-To ni...-po chwili zaczęłam się chwiać i tracąc kontrolę.
Chłopak to zauważył i chwycił mnie w ramiona.
Moje serce zaczęło bić szybciej.
Oplotłam ręce wokół niego i przytuliłam głowę do jego torsu.
Justin mocno mnie do siebie przytulił.
Coś we mnie mówiło,że w jego ramionach czułam się bezpieczna.
Chciałam być bezpieczna.Bezpieczna z nim...
-Jesteś jedyną dziewczyną,która tak kurewsko mnie pociąga-szepnął do mojego ucha,co wywołało ciarki na moich plecach.
-Też mnie pociągasz-przygryzłam wargę, po czym zaczęłam malować różne kształty na jego gołym torsie.
Był zdecydowanie za bardzo seksowny.
Nie był zwykłym chłopakiem,romantykiem czy inne bzdety.
Miał w sobie coś,przez co chciało mi się krzyczeć.
Nie ważne co powie czy też zrobi...to właśnie ten Bad Boy.

~~
To co? 2 rozdział za nami :')
jest 22;45 padam z nóg,jutro mam szkołę ale musiałam go dokończyć <3
więc,mam maaaaaaałą prośbę ... udostępniajcie bloga gdzie tylko się da,komentujcie i wgl. byłabym wdzięczna <3
tuuuu możecie pytać o cokolwiek - http://ask.fm/BieberBigLove
_________________________________


.

6 komentarzy:

  1. jezu jakie super prosze o jeszcze <33333

    OdpowiedzUsuń
  2. oooo <3 końcówka miazdzy<333

    OdpowiedzUsuń
  3. Orginalne, jeśli masz tt to polecam informować na nim o rozdziałach. Czekam nn :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oooo aww ;* zaje****e <33 mojee// Navy *.*

    OdpowiedzUsuń
  5. czekam na nn<3 Zapowiada się mega ;*

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy