sobota, 1 lutego 2014

One

Jak co wieczór, biegłam przez park Stratford.Wiał lekki,ciepły wiatr,który tylko sprzyjał moim ćwiczeniom.Wyjątkowo dziś, było tu bardzo mało osób.
Westchnęłam.
Podziwiając widoki,biegłam spokojnie przed siebie w moim szarym dresie.
Na ławce siedziała para...
Kurde-pomyślałam.Mają pewnie wielkie szczęście...Szczęście,którego pewnie nigdy nie zyskam.
Jednak z zamyślenia wyrwały mnie głosy dobiegające z tyłu.Odwróciłam się,by zobaczyć przy wielkim dębie grupkę młodych mężczyzn ubranych na czarno.Mimo,iż byli odwróceni tyłem,rozpoznałam ich.
Był to miejscowy gang. Osobiście nie znałam żadnego z nich,ale krążą plotki że zabijają z zimną krwią.
Serce biło mi jak szalone...bałam się.Jednak nie chciałam dać im tej satysfakcji i  pozwolić im wejść do mojej głowy.
Kiedy odwróciłam się do tyłu,jeden z chłopaków odwrócił się i nasze spojrzenia się spotkały.Był on brunetem,wysokim i młodym. Jak na moje oko był kurewsko przystojny.
W jego spojrzeniu było coś,co wywołało ciarki na moich plecach.
Odwróciłam wzrok i biegłam szybciej.
Chwilę potem usłyszałam czyjś krzyk i strzał z pistoletu.Wzdrygnęłam się.
Zaczęłam biec co sił w nogach.Nie chciałam być,następną z ich ofiar.Nie,dziękuje, mam dopiero 16 lat i nie chcę umierać.

Nie wiem jak długo biegłam, ale zabrakło mi sił... Usiadłam na ławce w odległości części parku.
Zamknęłam oczy żeby trochę się uspokoić.Jedynym czego teraz chciałam, to położenie się do mojego wygodnego łóżka.Ale muszę wrócić przez miejsce gdzie są oni...Strasznie się tego boję.
Ponownie zamknęłam oczy,powoli policzyłam do dziesięciu i ruszyłam w drogę powrotną.
Kiedy powoli biegłam,pewnie rozglądałam się po bokach,wydawało się być spokojnie.
W tym samym momencie poczułam jak ktoś brutalnie łapie mnie w talii,drugą ręką zakrywa usta.
Zaczęłam się wyrywać,kopać,co tylko się dało ale bez skutku.
Ktoś ( a był to raczej mężczyzna) zaczął ciągnąć mnie w krzaki...Wszystkie drastyczne wspomnienia sprzed dwóch lat wracają...
Zaczęłam mocniej kopać,ale spowodowało to tylko tym, że ręka trzymana na mojej talii zacisnęła się mocniej.
-Uspokój się!-warknął czyjś głos do mojego ucha-Nie ruszaj się,a obiecuje,że dzisiaj nie zginiesz!
Na te słowa przestałam się wierzgać.
Chłopak obrócił mnie tak,że stałam teraz z nim twarzą w twarz.
Zamarłam.
-O nie! Nie,nie,wszystko tylko nie to!-błagałam widząc przed sobą tego samego chłopaka,ubranego na czarno.Tego,który intensywnie patrzał na mnie wtedy przy dębie.
-Słuchaj,te strzały...Nic nie słyszałaś,rozumiesz?-spytał wyraźnie i powoli,obawiając się,że czegoś nie zrozumiem.
Jedynie lekko kiwnęłam głową.
-Dobra dziewczynka.Od teraz będziesz musiała zmienić miejsce biegania,jeśli nie chcesz zginąć...
-Biegam tu od kilku miesięcy i jak widać jeszcze żyje.
Chłopak złapał mnie za przedramię i zaczął ciągnąć w jakąś uliczkę,gdzie chwilę później zobaczyłam jakieś czarne auto.
Zaparłam się o ławkę, żeby mnie nie ciągnął.
-Kurwa!Ty mała suko!-chłopak podszedł i zanim mogłam rozszyfrować co się dzieje,przerzucił mnie sobie przez ramię.
-Puszczaj mnie!Nigdzie z tobą nie idę! Zostaw mnie!-waliłam pięściami o jego plecy,ale on tylko szedł dalej.

Nie miałam pojęcia,że przez bieganie przez jeden głupi park tak wszystko się potoczy.
Wierciłam się w skórzanym siedzeniu,jak przypuszczam-jego samochodu.
-Powiesz mi gdzie mnie zabierasz ? - spytałam cicho.
-Nie-powiedział monotonnie.
Westchnęłam.
Nawet nie znam twojego imienia!
-Co?-odwrócił wzrok z ulicy na mnie.
Idiotko!-odezwał się głos w mojej głowie.Miałaś przestać to robić!
-Ja...Nawet nie znam twojego imienia,a ty bez powodu gdzieś mnie zabierasz!
-Justin-przytrzymał lewą ręką kierownicę,po czym prawą sięgnął do schowka obok moich łydek wyciągając z niego paczkę papierosów-I,kochanie nie zabieram Cię bez powodu. A ty ?
-Julie.
Chłopak jedynie lekko skinął głową zaciągając się i wypuszczając dym przez uchyloną szybę.
Chwilę po ty samochód zatrzymał się na jakimś parkingu.
Nikogo nie było.
Było ciemno.
Prawdopodobnie jestem w samochodzie z mordercą.
Wciągnęłam powietrze- O mój boże!-pisnęłam.
-Uspokój się!-syknął-Powiedziałem Ci już,że nie umrzesz!
Kiwnęłam głową.
-Julie...-zaczął-Wiem,że nic nie widziałaś,ale dużo słyszałaś i to wystarczy gliną żeby po nas przyjść i nas zgarnąć-odwrócił twarz w moją stronę-Pewnie słyszałaś już o  nas dużo plotek...
-Nie chcę w nie wierzyć-odezwałam się-plotki jak plotki...
-Czyli chcesz mi powiedzieć,że nie pójdziesz na policję?-spytał.
Teraz był bardziej spokojny niż przedtem.
-Tak,ale...
Chłopak chyba wiedział co mam na myśli,bo w sekundzie przekręcił kluczyk w stacyjce i wyjechał na drogę.
-Już Cię odwożę-szepnął.
Łapałam wszystko wzrokiem,gdy nagle natrafiłam na jego profil.
Miał mocno zaciśniętą żuchwę. Chwilę później zaczęłam liczyć pieprzyki na jego twarzy.
-Mam coś na twarzy?-spojrzał na mnie,a ja gwałtownie podskoczyłam.
-N-nie,ja...tylko...nie ważne.
Justin lekko się zaśmiał i wrócił do jazdy.

-Możesz tutaj stanąć,moi rodzice nie mogą zobaczyć,że wysiadam od kogoś z samochodu.
-Rozumiem.
Zatrzymał się.Odpięłam pas i odwróciłam się do niego.
-Cóż,dzięki...Pa-szepnęłam.
-Taa,pa-mruknął.
Poczekałam aż odjedzie, i dopiero później weszłam do domu.
Drzwi były zamknięte co oznaczało że rodzice są w pracy.
Całe szczęście-pomyślałam.
Wbiegłam na górę zgarnęłam potrzebne mi rzeczy i poszłam pod prysznic.
W łazience spędziłam dobre 30 minut...Myślałam nad wydarzeniami z dzisiejszego dnia.Bardzo się cieszyłam,że już się skończył.
Kiedy wróciłam do pokoju,w poszukiwaniu jakieś piżamy,przypomniało mi się o sprawdzeniu skrzynki
e-mailowej.Kate-moja przyjaciółka miała przesłać jakieś informacje o imprezie.
Gotowa do snu,usiadłam przed laptopem.
Zamiast wiadomości od przyjaciółki,czekał na mnie mail...nie znałam nadawcy.
No nie!-pomyślałam-co jeszcze może mnie tego dnia spotkać?!
Z bojącym serce otworzyłam go...
''Mam nadzieję,że to co Ci powiedziałem w samochodzie,zostaję między nami...nie chcę pakować nas w większe kłopoty...cieszę się że się rozumiemy.
J''
~~
Hej,cześć i czołem! :) więc...na początek chciałabym podziękować mojej BFF, bo bez niej ten rozdział by nie powstał- pamiętaj kocham cię, mała <3
więc 2,  Głównymi bohaterami są ' Julie Megan Jones i nasz Justin Drew Bieber ( nie jest w opowiadaniu sławny)'. Przyjaciółka Julie to Kate Russo. :) Niedługo dowiecie się więcej <3
Wszelkie wątpliwości,pytania, itp tuutaj -> http://ask.fm/BieberBigLove


5 komentarzy:

  1. bardzo fajnie sie zapowiada. mam nadzieje ze spotkaja sie na imprezie moge liczyc na to ze jutro bedzie rozdzial?

    OdpowiedzUsuń
  2. żaaaaal... identyczne jak Danger. mogłyście wymyśleć coś oryginalnego, a nie kolejną podróbę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż,wiem że każdy ma swoje zdanie...Może i przypomina Ci Dangera , ale mogę Cię zapewnić,że nie będzie to ''kolejna podróba Dangera'' :) Ale w końcu muszę się na czymś wzorować,prawda? Przeczytaj słonko następne rozdziały i przekonasz się,że to nie Danger. :) + Żadne opowiadanie nie dorówna tak wspaniałemu opowiadaniu jak Danger, więc ... I wszelkie twoje wątpliwości pisz tutaj http://ask.fm/BieberBigLove , dziękuje.

      Usuń
  3. Zapowiada się ciekawie ja uwielbiam takie opowiadania gdzie nasz Justin jest Bad Boyem super.

    OdpowiedzUsuń
  4. GENIALNE :O /OlaBieber69

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy