niedziela, 9 lutego 2014

Three.

Justin
Poprawiając kołnierzyk mojej kurtki wpatrywałem się we wszystko i we wszystkich.
Dzisiaj będzie ciekawie.
To moja noc-pomyślałem.
-Czy ty sobie zdajesz sprawę z tego co robisz?-oczywiście nie zabrakło tam Johna.Wiem,że nie chce żebym to robił,ale to moje jebane życie i moje sprawy.
-Kurwa,John! Idź zobacz czy nie ma Cię na drugiej stronie toru!-syknąłem.
-Tak?okej.Próbuje ratować twoją dupę,ale musisz być takim pierdolonym i upartym dupkiem.Koniec!-podniósł ręce w celu poddania się.
-Joh...
-Skończyłem z tym,Justin! Pakujesz się w niezłe bagno,masz wystarczająco kasy na każde zachcianki a wyścigi zawsze możesz urządzić sobie na autostradzie.
Przyjaciel zaczął odchodzić,a po chwili już go nie widziałem.

Julie
Jestem w miejscu gdzie jest cholernie głośno jak i ciemno.
Wszędzie jest pełno samochodów i od razu można wyczuć nieprzyjemną atmosferę.
Musiałam przeciskać się przez tłum nachlanych ludzi,żeby tylko znaleźć Kate.
Wysłała mi sms'a,że wyrywa się na imprezę i gdy jej mama będzie dzwonić mam powiedzieć,że Kate jest u mnie i już słodko śpi.Banalne.
Szukałam jej ponad 10 minut,kiedy wreszcie zobaczyłam jej jasne włosy.Stała w pierwszym rzędzie trzymając w dłoni puszę-jak dobrze się przyjrzałam było to piwo-musiała być już nieźle upita, bo skakała jak głupia tańcząc przy głośniej muzyce.
Stałam kilka kroków za nią i głośno chrząknęłam.
-Russo...Co ty tu do cholery robisz?!-prawie krzyknęłam.To nie było dla nas odpowiednie miejsce,więc chciałam jak najszybciej nas stąd wydostać.
-H-hej,spokojnie mała-mruknęła odwracając się przodem do mnie-Przyszłam tu tylko popatrzeć na wyścigi,to wszystko-powiedziała z miną szczeniaczka do tego chwiejąc się.
-Tylko popatrzeć?Kate czy ty oszalałaś?! Nie powinno być Cię tu w ogóle! To jest nielegalne-wyrzuciłam ręce w powietrze na znak frustracji-Będą z tego problemy,zobaczysz.
Mówiąc ostatnie słowo,rozejrzałam się dookoła.Wszędzie byli ludzie,większość z nich to mężczyźni.Wokół nich kręciły się dziewczyny skąpo i wyzywająco ubrane...Prawie półnago,dosłownie.
W kilku rzędach stały drogie samochody,na słupach rozwieszone były czerwono-żółte lampi,które dodawały temu miejsca tajemniczego i zakazanego klimatu.
Zanim wróciłam wzrokiem do przyjaciółki,zobaczyłam osobę,której oczywiście nie mogło tu zabraknąć.
Justin stał przy samochodzie,ale innym niż miał ostatnio.Wyglądał na pewnego siebie,niegrzecznego chłopca.
W momencie kiedy nasze spojrzenia się spotkały przeklnęłam swoje życie..
Odwróciłam się do Kate i zaczęłam ciągnąć ją za ramie.
-Kate,chodźmy stąd.Porozmawiajmy w jakimś...normalnym miejscu.Chodź,proszę!-mówiłam prawie błagalnym głosem.
Przyjaciółka nie sprzeciwiała się i już miałyśmy odchodzić kiedy poczułam,jak ktoś łapie mnie za nadgarstki i gwałtownie odwraca.
Stałam na przeciwko Justina.
Spojrzałam w jego karmelowe oczy  i...był cholernie zły.
Nie zdążyłam się nawet przywitać,kiedy usłyszałam krzyk skierowany w moją stronę.
-Czy możesz mi do kurwy nędzy powiedzieć,co tutaj robisz?! Jesteś aż tak głupia,żeby tutaj przychodzić?!-każde wypowiedziane słowo przeszło przez jego usta z jadem w głosie-Lepiej,żebyś stąd szła.
-Ciebie też miło widzieć,Justin-powiedziałam z ironią-Cóż,ciebie mogę zapytać o to samo,chyba też nie powinieneś tu być.A poza tym przyszłam tylko po przyjaciółkę,nie unoś się tak-uśmiechnęłam się,chcąc rozluźnić atmosferę ale to nie pomogło.
-Ja to ja! Jul,to niebezpieczne,nie chcę żebyś tu była!-próbował wytłumaczyć bardzo łagodnie myśląc że go posłucham.
Dosłownie sekundę później do akcji wtrąciła się Kate.
-Zostaw ją!Nie możesz jej rozkazywać!-wtedy zwróciła się do mnie-A ty?Nie powinnaś się z nim zadawać!Nie wiesz kim jest?
Wtedy jej emocje sięgnęły zenitu i zaczęła kopać Justina.Prawdopodobnie spowodował to alkohol.
Wściekł się.
Odepchnął ją na bok.
-Ty mała pizdo!-krzyknął-Nie będziesz mi rozkazywać,a tym bardziej dotykać!
-Kate-zaczęłam widząc przerażenie w oczach przyjaciółki.
-Obydwoje jesteście siebie warci!-syknęła i zanim mogłam zorientować co się dzieje Kate ruszyła przed siebie chwiejnym krokiem.
Próbowałam ją zatrzymać ale bez skutku.
Zostaliśmy sami...W otoczeniu tłumu ludzi i zapachu spalin samochodowych.
W duchu jęknęłam.
-Dlaczego tu jesteś?Dlaczego bierzesz udział w tym całym przedstawieniu?
-Robię to od zawsze...Odkąd dołączyłem do chłopaków,jest to nieodłączna część lata.Ale ciebie-wskazał palcem na mnie-zdecydowanie nie powinno tu być.
Nie zostawię go tu.Albo on zrezygnuje,albo ja biorę w tym udział,proste.
Sama nie wiem dlaczego to robię.Chyba nie chciałam,żeby złapała go policja,skoro ja go przed nią kryje.
-Więc skoro ty jedziesz...Ja też jadę-powiedziałam stanowczo,rozglądając się.
-C-co?-zająknął-Nie ma mowy,że Ci na to pozwolę,twój ojciec jest gliniarzem,ktoś może dać znać gliną i wtedy każdy będzie udupiony...w szczególności ty!Idziesz do domu i koniec!-dalej próbował mi to wytłumaczyć ale szczerze to olałam.
-Słuchaj...przecież ja i tak zrobię co będę chcieć-posłałam mu niewinny uśmiech-Który to twój samochód?
-Żółte lamborghini...czekaj!Co?Julie stój!-ostatnią część słabo słyszałam,ponieważ biegłam w stronę jego samochodu,który był niedaleko.
Obejrzałam się i zobaczyłam,że biegnie za mną.
Szybko otworzyłam drzwi,chociaż miały jakiś guzik to i tak w mgnieniu oka je rozszyfrowałam.
Zanim chłopak znalazł się obok,wsiadłam do samochodu zatrzasnęłam drzwi i czekałam.
Jones!Nie myślisz trzeźwo! Będą z tego problemy!-odzywał się głos w mojej głowie,ale to zignorowałam.
Zapięłam pasy,a wtedy Justin wszedł do samochodu.
Kiedy zobaczyłam jego mocno zaciśniętą szczękę,szeroko się uśmiechnęłam.
Wiedziałam co czuje,ale nie poddam się i nie zmienię decyzji.
-Posłuchaj..wiem,że siłą Cię stąd nie wyciągnę,więc...
Wzruszył ramionami.
Nie kryłam zdziwienia.Zgodził się?Może nie jest,aż tak zły?
Zapiął pas i patrzył cały czas przed siebie.
Kiedy jakaś dziewczyna dała znak startu,ruszył.
Ruszył,ale w przeciwnym kierunki.
Jest przebiegły,wie jak szybko działaś.
-Gdzie jedziesz?-krzyczałam.
-Na pewno nie tam gdzie reszta.Myślisz,że jestem na tyle głupi,żeby ścigać się gdy jesteś w moim samochodzie?-prychnął-Jedziemy gdzieś,gdzie jest bardziej spokojnie,chociaż jeszcze niebezpiecznie.
Wystraszyłam się.
Niebezpiecznym miejsce był dla mnie las...Boje się od momentu kiedy zostałam zg...
Proszę,tylko nie to!
-Gdzie mnie zabierasz?-spytałam.
-Myślałem,że już się nauczyłaś tego,że nigdy nie odpowiadam na takie pytania.
-Cóż..zawsze jestem tak samo ciekawa.W końcu jadę w samochodzie w gangsterem-wzruszyłam ramionami,momentalnie przeklinając się za ostatnie słowa...
-Zamierzasz wypominać mi to za każdym razem?-syknął.
Nic nie mówiąc spuściłam głowę w dół.
Między nami zapadła niekomfortowa cisza.
Od czasu od czasu na niego spoglądałam.Raz palił papierosa zaciągając się i wypuszczając idealne kółka z dymu, a innym razem był zupełnie skoncentrowany na drodze.
Po 10 minutach drogi,samochód stanął.
Staliśmy przed jakimś magazynem,było strasznie ciemno a jedyne co mogłam ujrzeć to wielkie graffiti  na ścianie budynku.
-Idziesz?-spytał szorstko.
Bez słowa odpięłam pasy i wyszłam z samochodu podążając za nim.
Drzwi były otwarte,Justin jedynie je pchnął i przytrzymał dla mnie.
-Ciemno tu-szepnęłam.
Justin wyjął latarkę z kieszeni jeansów i podał mi ją.
Zapaliłam ją,  świecąc we wszystko,chcąc dowiedzieć się co tu jest.
Wszędzie ciemność...Boje się ciemności...
Szłam blisko boku chłopaka,szliśmy...przed siebie?
-Po co mnie tu przywiozłeś?-spytałam.
Stanęliśmy przy wyjściowych drzwiach,a Justin odwrócił się w moją stronę.
-Żeby Cię kurwa zgwałcić!-sarkazm wyczuwalny był w każdym wypowiedzianym przez niego słowie.
Spojrzałam na niego tępo.
-Wiedziałam...wszyscy jesteście tacy sami!Myślicie tylko o jednym!
Chłopak zaczął iść w moją stronę,a ja oczywiście zaczęłam się oddalać.
Chwile po tym moje łydki dotknęły czegoś miękkiego.
Odwróciłam głowę i spostrzegłam kanapę.
-Cholera-wypowiedziałam głosem słyszalnym tylko dla mnie.
Spojrzałam na Justina,a na jego ustach widniał łobuzerski uśmiech.
Dosłownie sekundę później zostałam pchnięta na kanapę.
To wszystko...wszystko wraca.
Kate miała rację,czasem jestem zbyt odważna...
Momentalnie łzy zebrały się w moich oczach,ale nie chciałam,żeby Justin je widział.
Niestety.
Pochylił się w moją stronę,biorąc moją twarz w dłonie utrzymując bezpieczną odległość.
-Stało się coś?-spytał troskliwie.
Bipolarny człowiek!
-N-nie-zająknęłam odwracając wzrok.
-Nie rób ze mnie durnia,przecież widzę łzy w twoich oczach...Ej,ty myślałaś...że ja?Że coś Ci zrobię-bezczelnie się zaśmiał.
Spuściłam wzrok na dół i zabrałam jego ręce z mojej twarzy.
Jak on może?
Pchnęłam go i zaczęłam odchodzić przyświetlając sobie drogę.
-Poczekaj!-zdążył złapać mnie za przed ramie-powiesz,czego się tak przestraszyłaś?
Odwróciłam się do niego i westchnęłam.
-To nic...-spojrzałam mu w oczy,i widziałam w nich coś w stylu ''kogo próbujesz oszukać?''-Więc-kontynuowałam-Moja przyjaciółka kiedyś została zgwałcona.Ona była w bardzo ciężkim stanie i to przerzuciło się na mnie.
-Jul...Przepraszam,nie wiedziałem.
Lekko się uśmiechnęłam czując się źle z kłamstwem,którym przed chwilą go nakarmiłam.
-Ta-mruknęłam-Możesz już odwieść mnie do domu?Rodzice oszaleją widząc,że mnie nie ma.
-Chodźmy-szepnął.

W chwili kiedy Justin zatrzymał się pod moim domem mój telefon zaczął wibrować.
Wyciągnęłam go z kieszeni jeansów,spojrzałam na ekran i zobaczyłam duży biały napis ''MAMA''
Odebrałam.
-Halo?-spytałam.
-Cześć,skarbie.Pukałam do ciebie do drzwi ale nie otwierałaś,więc uznałam że śpisz-wypowiedziała rodzicielka-Tak czy inaczej,jesteśmy z ojcem u ciotki Ricki i powinniśmy niedługo wrócić.
-Tak mamo,w porządku.Właśnie brałam prysznic i idę dalej spać-skłamałam.
-Okej,więc uważaj na siebie,zamknij wszystkie drzwi i miłej nocy-mogłam wyczuć jej matczyny uśmiech,który zawsze posyła mi przed powiedzeniem ''Dobranoc''
-Ta,Dobranoc-szepnęłam po czym się rozłączyłam.
Jęknęłam.
-Właśnie brałam prysznic?-spojrzał na mnie Justin,jakbym miała z pięć głów.
-Gdybym powiedziała,że jestem z chłopakiem w aucie,mój tata wyrwałby Ci nogi-wzruszyłam ramionami.
-Córeczka tatusia-fuknął.
Spojrzałam na niego czując w jakiś sposób obrazę-Masz z tym jakiś problem,Bieber?-spytałam-Tak czy inaczej,muszę iść.
Odpięłam pas i otworzyłam drzwi.
-Dobranoc-szepnął.
Kiwnęłam mu głową i wyszłam.
Lekko mu pomachałam po czym ruszyłam w kierunku drzwi wejściowych.
Jedyne o czym teraz marze to o szybkiej kąpieli i o ciepłym łóżku.
Dosłownie padam.
Mam nadzieje,że jutro będzie nowy lepszy dzień...Może z Justinem,a może bez...

~~


Tak więc jak obiecałam rozdział jest...koniec weekendu,ale jest :)
Szczerze to namęczyłam się z końcówką...jest już 23 a ja padam...
Za tydzień mam ferie więc rozdziały powinny pojawiać się częściej :)

http://ask.fm/BieberBigLove - pytania :)

więc miłych snów miśki ;*
CZYTASZ=KOMENTUJESZ,ZOSTAW PO SOBIE JAKIKOLWIEK ZNAK,ŻEBYM WIEDZIALA ILE OSÓB CZYTA,DZIĘKUJE <3



3 komentarze:

  1. OMG nie mogę doczekać się kolejnego :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ŚWIETNY ! *>*
    kiedy następny ?

    OdpowiedzUsuń
  3. Coś czuje że to opowiadanie będzie jedno z moich ulubionych.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy