piątek, 4 lipca 2014

Twelve

Następnego dnia po imprezie wstałam jak poranny ptaszek o 6 rano,co było dość dziwne.Zazwyczaj w wolne dni śpię do południa...
Rozejrzałam się po pokoju i zobaczyłam przytrzaśniętą zasłonę,która zazwyczaj była w moim pokoju a nie poza nim. To było dość dziwne...Zważywszy na to,że nie pamiętam jak wróciłam wczoraj do domu.Pamiętam tylko tyle,że gadałam z jakimś chłopakiem,którego imienia nie pamiętam a później poszłam z Justinem do jego sypialni.Po tym film mi się urwał.
Spojrzałam na telefon,gdzie od razu wyświetliła mi się wiadomość od...Justina.
''Strasznie słodko śpisz,księżniczko''
Mimowolnie się uśmiechnęłam.Muszę później porozmawiać z nim o wczorajszej nocy.Co się wydarzyło i co robiłam. Serio,nie jestem typem dziewczyny,która lubi pić.
-Julia! Proszę,abyś zeszła na dół!-zawołała moja mama z dołu.
-Daj mi  minutę!-odkrzyknęłam.
Westchnęłam.
Związałam włosy w niechlujnego koka i zbiegłam na dół.
Zauważyłam mamę,która siedziała przy stole jak zwykle pijąc kawę i będąc uśmiechnięta.
Dobry Boże, miej mnie w swojej opiece.Mama chyba nie zauważyła,że nie było mnie w nocy.
-Siadaj,kochanie-wskazała na krzesło.
Wykonałam jej polecenie i położyłam ręce na stół.
-Słuchaj wiem,że dla ciebie nie będzie to łatwe,dla nas też nie jest. Mam dla ciebie dwie przykre wiadomości...-mama posłała mi sztuczny uśmiech i spuściła głowę.
-Mamo?
-Twój ojciec dostał propozycję na szefa policji.Prawdopodobnie musielibyśmy wyprowadzić się do Nowego Jorku...
-CO?Żartujesz sobie ze mnie prawda? Mamo nie kłam!-krzyknęłam po czym wstałam oszołomiona.Co będzie z Justinem? Co będzie ze...Czy ja właśnie spytałam sama siebie co będzie z Justinem? Czy własnie wychodzi na jaw,że mi na nim zależy? O mój boże.
-Druga zła wiadomość to...McCann uciekł z więzienia i czai się w Stratford-szepnęła moja rodzicielka i podeszła do mnie aby mnie przytulić.
-Nie obchodzi mnie głupi McCann! Mamo,ja nie mogę go zostawić!-krzyknęłam krztusząc się łzami.
Mama odsunęła mnie od siebie i spojrzała w zmieszaniu na moje już spuchnięte oczy.
-Zostawić? Zostawić kogo? O czym ty mówisz?
-Justina mamo! Nie chcę wyjeżdżać,proszę-łkałam-przeprowadzę się do Kate, jej rodzice nie będą mieli nic przeciwko.
-Skarbie o jakim Justinie mówisz?-spytała ocierając moje łzy-To ktoś ważny?
Odsunęłam się od niej i patrzałam na wszystko tylko nie na nią. Czułam jak robię się czerwona.
-Julia,skarbię-zaśmiała się mama-Opowiedz mi o nim...Seksowny?
Nie dowierzając w to co właśnie usłyszałam spojrzałam na mamę i wybuchałam śmiechem.
-Mamo?!
-Wiesz,że chcę wiedzieć o wszystkim. Nawet o chłopaku-puściła mi oczko-Czekaj...Czy to ten Justin,o którym opowiadał mi Ryan?
-Mamo,nie wierz w nic co powie Ci Ryan. Wiem,że jest moim bratem,i że chce dla mnie jak najlepiej ale nie będzie mi wybierał osób,z którymi mam się zadawać-przyznałam,siadając na kuchennym blacie. Wiedziałam,że mamę doprowadza to do szaleństwa,że siadam na miejscu gdzie przygotowuje posiłki ale była zbyt zajęta myśleniem.
-Okej,rozumiem-uśmiechnęła się-Nadal nie odpowiedziałaś na moje pytanie. Opisz mi go.
Zaśmiałam się przez zachowanie mojej matki i zaczęłam opisywać Justina.
-Cóż...Jest bardzo seksowny.Ma niebiańskie czekoladowo-miodowe oczy, włosy,które chciało by się dotykać cały czas.
-Podoba Ci się prawda?-spytała rodzicielka.
Popatrzałam na nią smutno i przytaknęłam.
-Dlaczego jesteś smutna,kochanie?
-Ponieważ,on może mieć każdą.
-Więc na co czekasz? Nie pozwól,żeby jakaś suka sprzątnęła Ci go spod nosa!-klasnęła w dłonie po czym podeszła blisko mnie i położyła swoje dłonie na moje kolana.
-Ale co to da,skoro tata ma nową propozycję pra...
-Już jestem!-usłyszałam donośny głos ojca,który właśnie prawdopodobnie wrócił z zakupów.
Zeskoczyłam szybko z blatu i złapałam mamę za ramiona.
-Błagam Cię, nie mów nic tacie...On mnie zabije-szepnęłam.
-Nie powiem,słoneczko-odszepnęła i pocałowała mnie w policzek.
Powiedziałam prawie bezgłośne dziękuję i wyszłam z kuchni.
-Dzień Dobry,tato.
-Witaj,słonko.Rozmawiałem z twoim trenerem i dziś chcę Cię widzieć na korcie za jakąś godzinę.
-Okej.Pogadałabym z tobą dłużej,ale muszę iść się przygotować.
-Pewnie.Jeśli chcesz mogę Cię zawieść-mruknął.
Mój ojciec zawsze był oschły.
-Poradzę sobie.Dzięki.

Kiedy wzięłam szybki prysznic i ogarnęłam włosy poszłam pakować potrzebne mi rzeczy na trening.
Łzy same cisnęły mi się do oczu ale pozostanę silna.
Ubrałam na siebie luźne spodnie,bokserkę a na to katanę.
Zgarnęłam potrzebne mi rzeczy i zbiegłam na dół.
Nikogo nie było w kuchni więc to był plus dla nie,ponieważ nie chciałam już do końca dnia z nikim gadać.
Zjadłam szybko dwa tosty i wyszłam z domu.
Zaczęłam myśleć o tej całej wyprowadzce.O tym,że już nie zobaczę Justina,Kate...O tym,jakie będzie teraz moje życie.I nie wiem kiedy zaczęłam cicho płakać.To był nie kontrolowany płacz.
Usłyszałam,nadjeżdżający samochód z tyłu moich pleców,który zaczął zwalniać.Przyśpieszyłam tempo i zaczęłam iść szybciej i szybciej.
Po chwili usłyszałam głośny klakson.Odwróciłam się powoli i ujrzałam Range Rover Justina.
-Hej,piękna-puścił mi oczko-Wsiadaj podwiozę Cię.
-Dam sobie radę-sztucznie się uśmiechnęłam,wycierając resztki łez.
-Płaczesz?
-Nie.
-Julia wsiadaj do samochodu.
-Nie.
-Wsiadaj!
-Nie!
-Sama tego chciałaś-warknął i wyszedł z samochodu idąc w moją stronę.Przerzucił mnie sobie przez ramie i za chwilę posadził po stronie pasażera w swoim samochodzie i sam po chwili usiadł za kierownicą jadąc uliczką.
-Co się stało?-spytał spokojnie,kiedy ja bawiłam się swoimi palcami.
-Nic.
-Kurwa!Możesz mnie w końcu przestać okłamywać?-warknął przez co kilka łez uciekło z mojego oka.
-Mój tata ma pracę w Nowym Yorku i prawdopodobnie będziemy musieli się wyprowadzić...
-CO?-krzyknął
-Nie każ mi tego powtarzać!-szlochałam coraz mocniej.
-Skarbie przepraszam.Nie płacz-nagle gwałtownie skręcił i się zatrzymał.Po czym przytulił mnie do swojej piersi-Nie płacz.
-Justin jak mam nie płakać? Wyprowadzam się kilka godzin stąd.Nie będę widzieć ani ciebie ani Kate. Tam nie znajdę takiego miejsca jak to!
-Będziesz za mną tęsknić?-poruszał brwiami-Nie martw się skarbie.Mogę się założyć,że to nie wypali.Mój kolega kiedyś też miał zostać szefem z Nowym Yorku...Dzień przed wyprowadzką powiedzieli mu,że znaleźli kogoś innego.I tak było już kilka razy,więc otrzyj łzy ze swojej pięknej twarzy i głowa do góry.
-Dziękuje Justin-uśmiechnęłam się.
Chłopak kiwnął głową i złączył nasze usta razem.

-Dzień dobry,trenerze.
-Witaj Jones-uśmiechnął się stary dupek.
-Tata mówił,że mam się dziś zjawić na korcie. Czy to ważne? Jest wolne...
-Idź przebierz się w strój i widzę cię za chwilę!-warknął
Kiwnęłam głową i poszłam. Nie wiedziałam co się z nim stało.Zawsze był miły...
Przebrałam się w strój i gdy weszła na kort on już siedział na swoim krześle i bacznie mnie obserwował.
-Na rozgrzewkę 1 kółko-rozkazał.
Wykonując jego polecenie zaczęłam biec wokół kortu.Było strasznie gorąco i nie dawałam już rady  więc zwalniałam.
-Ruszaj się Jones! To nie wybieg mody tylko kort!-krzyknął.
Chciałam krzyknął,żeby się pieprzył ale cóż...
Kiedy byłam już przy mecie zauważyłam,że już nie ma go na krześle...Zdziwiłam się...
Chwilę po tym poczułam parę męskich wielkich rąk,które obejmują mnie łapczywie w pasie.
-Co do cholery?-krzyknęłam.
-To ja maleńka-usłyszałam głos trenera.
-O kurwa...Pomocy!-krzyczałam.
Wyobrażałam sobie tylko najgorsze...
-Nikt Cię nie usłyszy skarbie-mruknął do mojego ucha.Zaraz potem poczułam jego rękę w moich majtkach.
-Puści mnie ty stary chuju! Zostaw mnie! Pomocy!-wyrywałam się-Ratunku!
-Nie wyrywaj się suko!-zaczął muskać moją skórę na szyi a ja zaczęłam płakać i dalej się wyrywać,zaczęłam kopać go ale bez skutku.
-Julia?-usłyszałam głos Justina gdzieś w oddali.
-Justin! Justin pomóż mi!-krzyczałam.
-Nie ma tu żadnego Justina złotko.Zamierzam się przelecieć na moje stare lata.

~~
przepraszam,że rozdzial dopiero teraz, wybaczcie mi...
Zamierzam zrobić nowy szablom i pozmieniać wygląd...
po za tym...miłych i udanych wakacji miśki ♥
LOVE
 PS. udostępniajcie,komentujcie!

2 komentarze:

  1. O Boże....dziewczyno daj mi nowy rozdział! Haha tyle emocji XD

    OdpowiedzUsuń
  2. eeej daj następny pls kocham to ff ♥

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy